Poród to minuta pięć, połóg to dopiero walka
Na szkole rodzenia mówili: “Poród to minuta pięć, połóg to dopiero walka”. Bardzo dużo jest informacji o tym jak straszny dla kobiety jest połóg, dzięki temu nastawiłam się na najgorsze. Siebie i swojego partnera.
Uważam, że uświadamianie partnera i pokazywaniu mu choćby przy pakowaniu torby do szpitala te podpaski XXL i gacie siateczkowe z odpowiednim żartem, to duże przełamanie lodów tego jak bardzo chcesz, żeby on Cię wspierał w tym okresie.
Powiedziałam sobie, że po porodzie przez 2 miesiące zamknę się w domu i po prostu przeczekam ten czas… dzięki temu, że nastawiłam się na najgorsze, tylko pozytywnie się zaskakiwałam, zamiast rozczarowywać.
Wsparcie i odpoczynek
Dla mnie połóg zaczął się w szpitalu po trafieniu do pokoju razem z dzidziusiem, dużą rolę (chyba najważniejszą) odgrywa osoba, która z tobą ten pokój dzieli. Gdyby w szpitalu była możliwość wzięcia pokoju 1 osobowego pewnie na początku bym to zrobiła, jednak znowu los tak chciał, że moja koleżanka, która dotarła do mnie kilka godzin po mnie, okazała się najlepszą kompanką do przechodzenia pierwszych dni połogu.
Dzieci w tym okresie śpią i jedzą. Masz dużo czasu na odpoczynek – zrób to, śpij wtedy kiedy śpi, naprawdę zdążysz się nagapić na to swoje dzieciątko i na zrobienie 100 zdjęć w tej samej śpiącej pozycji też zdążysz jeszcze zrobić.
Instynkt jak obchodzić się z dzieckiem przyszedł mi sam, czułam się pewnie przy swoim dziecku, mimo iż wcześniej nie miałam z takim dzieckiem kontaktu.
Początki karmienia piersią
Wiedziałam też, że jednym z większych problemów może okazać się karmienie piersią – wiele kobiet wspomina, że miało z tym problem i mnie niestety dopadł.
Urodziłam wcześniaka w 36 tygodniu, przez co był mniejszy niż inne dzieci jednak na tyle rozwinięty, że nie trafił do inkubatora, przez co nie miał siły zassania i rozbudzenia mojej laktacji. Dodatkowo było bardzo senne, co łapał pierś, to od razu zasypiał. Pobudzałam swoją laktację lokatorem, o który prosiłam oddziałowe dobre kilka godzin. Dlatego teraz z pewnością zabrałabym ze sobą laktator-w większości listach wyprawkowych go nie ma wręcz piszą, że jest zbędny. Jednak publiczne szpitale mają ograniczoną ilość.
Powiedziałam sobie, nie wyjdę ze szpitala, dopóki nie nauczę się karmić. Męczyłam o pomoc oddziałowe oraz poprosiłam o spotkanie z doradcą laktacyjnym – nie odpuszczałam. Udało się, choć karmiłam początkowo mieszanie, tyle ile ściągnęłam z lokatora + modyfikowane z butelki, aby mały nabrał trochę sił, aby miał siłę zassać z piersi. Wymaga to sporej samodyscypliny.
Nowa domowa rzeczywistość
Po powrocie do domu mój partner wspierał mnie ze wszystkim, komplementował, wiedział, że leje się ze mnie krew, że nie czuje się kobieca w obecnym stanie, ale dla niego byłam bohaterką – jego wsparcie i to, że dziecko przez pierwszy miesiąc śpi i je i naprawdę tej aktywności jest mało (o ile nie ma kolek) miałam czas na pomalowanie się, na sprzątanie, na gotowanie na telefoniczne godzinne rozmowy z koleżankami i rodziną.
Wstawanie co 3 godziny na karmienie jest męczące, ale ma się jakąś supermoc. W nocy podczas karmienia robiłam najczęściej zakupy online lub czytałam o rozwoju niemowlaka, co w tym momencie widzi, co czuje, co u niego się rozwija.
Połóg przeszedł, kilogramy jeszcze nie wróciły do tych sprzed ciąży (jestem 4 miesiące po porodzie)ale wiem, że w moim ciele był człowiek i daje sobie czas.